Reklama

Remis jak zwycięstwo

Wisła Płock zremisowała w Łodzi z Widzewem 1:1. Podopieczni trenera Mariusza Misiury stracili wprawdzie pierwsze punkty, mają jednak powody do zadowolenia, ponieważ wciąż pozostają niepokonani.
Remis jak zwycięstwo
Golleador Łukasz Sekulski

Autor: TV Mazowsze

Po kilku minutach badania możliwości rywala Wisła zdołała przechwycić piłkę niedaleko pola karnego Widzewa, po czym Jorge Jimenez zza prawego narożnika próbował zagrać na długi słupek do Łukasza Sekulskiego. Kapitanowi Wisły zabrakło niewielu centymetrów, by sięgnąć futbolówkę czubkiem buta i wepchnąć ją do siatki.

Kilka minut później lewą stroną boiska mknął Wiktor Nowak, ale nieprzepisowo ukarał go Ricardo Visus (ukarany za to żółtą kartką). Dani Pacheco dośrodkował na długi słupek, ale niewiele z tego wynikło. 

Na pierwszą akcję Widzewa czekać trzeba było aż pół godziny. W końcu gospodarze dwukrotnie w ciągu kilkudziesięciu sekund próbowali wgrywać piłkę na pole karne nafciarzy. I za każdym razem kończyło się na udanych interwencjach 

W 37. minucie Dominik Kun na własnej połowie wymanewrował jednego z Widzewiaków, po czym zagrał prosto w okolice środka pola. Jorge Jimenez walczył o piłkę, która ostatecznie dotarła do Łukasza Sekulskiego. Kapitan Wisły z dziecinną łatwością poradził sobie z Ricardo Visusem i strzałem w długi słupek otworzył wynik meczu.

Goście tylko chwilę cieszyli się z prowadzenia. Widzew szybko ruszył do odrabiania strat i już w pierwszej poważniejszej akcji doprowadził do wyrównania. Na listę strzelców tym razem wpisał się Juljn Shehu, który popisał się efektownym strzałem w długi róg z prawego narożnika pola karnego.

W doliczonym czasie gry Łukasz Sekulski mógł zdobyć swojego drugiego gola, ale po dośrodkowaniu Daniego Pacheco trafił w poprzeczkę. Widzew odpowiedział akcją wykończoną efektownym strzałem Bartłomieja Pawłowskiego zza pola karnego, po którym Rafał Leszczyński miał szansę udowodnienia, że zasługuje na grę w PKO BP Ekstraklasie. 

Druga część meczu zaczęła się pod znakiem przewagi Widzewa, który był bardzo bliski objęcia prowadzenia po kolejnym efektownym uderzeniu Juljana Shehu. Na szczęście po raz kolejny na posterunku był Rafał Leszczyński. 

Gospodarze dominowali dość wyraźnie, ale Wisła zdołała przetrwać ich napór i z biegiem czasu oddaliła niebezpieczeństwo od swojej bramki. 

W 62. minucie Andrias Edmundsson przechwycił piłkę 40 metrów od bramki Widzewa, a widząc, że bramkarz wyszedł daleko na przedpole, zdecydował się na strzał z daleka. Piłka przeleciała jednak nad poprzeczką. 

W 70. minut Wisła doznała bardzo poważnego osłabienia w ofensywie. Plac gry opuścić musieli Łukasz Sekulski i Jorge Jimenez. Kapitan Wisły próbował przez kilka minut walczyć z bólem doskwierającym mu po nieprzepisowej interwencji jednego z miejscowych, ostatecznie jednak musiał zejść z boiska. Popularny Jime tymczasem padł na ziemię, chociaż nie był atakowany przez żadnego rywala. Uraz mięśniowy był na tyle poważny, że hiszpański gracz nafciarzy potrzebował natychmiastowej zmiany.

Chwilę później Bartosz Borowski, który wszedł na boisko miejsce Jorge Jimeneza, został obsłużony przez Daniego Pacheco, ale nie zdołał opanować piłki. W jednej z kolejnych akcji piłka trafiła na lewą stronę, gdzie Mariusz Fornalczyk wdał się w pojedynek z Marcusem Hanglindem-Sangre. Tomasz Kwiatkowski początkowo wskazał na rzut karny, ale po konsultacji z ekipą obsługującą system VAR cofnął swoją decyzję. 

W końcówce meczu Wisła musiała cofnąć się do bardzo głębokiej defensywy. Widzew Całkowicie opanował środek pola, więc podopieczni trenera Mariusza Misiury nie mieli możliwości szukania swoich okazji w wysokim pressingu i odbiorze piłki na przedpolu rywala. Arbiter przedłużył mecz aż o dziesięć minut i nie był to czas łatwy dla Wiślaków, którzy mieli mnóstwo problemów z oddaleniem gry od swojej bramki. Rafał Leszczyński wprawdzie po przerwie popisał się wprawdzie wieloma doskonałymi interwencjami, ale miał poważne problemy z wprowadzaniem piłki do gry długimi podaniami, co mocno ograniczało Wiśle możliwości ofensywne. 

Po trzech pierwszych kolejkach Wisła tyleż niespodziewanie, co w pełni zasłużenie prowadziła w tabeli, mogąc jako jedyna pochwalić się kompletem dziewięciu punktów. W Łodzi niebiesko-biało-niebiescy dopisali do swego konta kolejne oczka, dzięki czemu osiągnęli kolejny cel stawiany im przez trenera, osiągając dziesięć punktów. 

Widzew Łódź – Wisła Płock 1:1 (1:1)
Bramki: Shehu (41.) dla Widzewa) oraz Sekulski (37.) dla Wisły
Widzew: Kikolski – Krajewski, Visus, Żyro, Gallapeni – Selahi (90. Teklić) – Akere (61. Baena), Alvarez (90. Hanousek), Shehu, Fornalczyk – Pawłowski (46. Czyż)
Wisła: Leszczyński – Hanglind-Sangre, Kamiński, Edmundsson – Custović, Pacheco, Kalandadze (66. Nastić) – Kun, Nowak (87. Pomorski) – Sekulski (70. Krawczyk), Jimenez (70. Borowski)
Sędziowie: Kwiatkowski oraz Listkiewicz i Lisowski
Żółte kartki: Visus i Shehu (Widzew) oraz Nowak, Kalandadze i Edmundsson (Wisła)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama