Piłkarze ręczni Orlen Wisły w pierwszej kolejce nowego sezonu EHF Ligi Mistrzów postarali się o sporą niespodziankę, pokonując na wyjeździe faworyzowany Pick Szeged. W pierwszym spotkaniu domowym w roli faworyta wystąpili gospodarze. Ich sytuację nieco komplikował jedynie fakt, że w składzie zabrakło Leona Susnji i Mirsad Terzić. Obaj są filarami defensywy i to oni zazwyczaj występują na środku bloku obronnego i chyba nikogo nie trzeba przekonywać, jak istotną rolę odgrywają.
Dla nikogo nie było chyba niespodzianką, że nafciarze zaczęli mecz z Melvynem Richardsonem i Sergeiem Kosorotovem na bokach rozegrania. Pewnym zaskoczeniem mogła być za to obecność Gergo Fazekasa w roli prowadzącego grę. Węgier z tej roli wywiązywał się jednak doskonale. Najpierw dwukrotnie obsłużył Sergeia Kosorotova, który zdobył dwie pierwsze bramki dla gospodarzy, później sam wpisał się na listę strzelców. Swoje trzy grosze do bramkowego dorobku nafciarzy dołożył również MVP pierwszej kolejki EHF CL Melvyn Richardson.
Goście początkowo starali się kroku niebiesko-biało-niebieskim. Bardzo szczelna defensywa gospodarzy stanowiła jednak dla rywali nie lada problem. Nic zatem dziwnego, że z czasem zaczęła zarysowywać się coraz wyraźniejsza przewaga ekipy prowadzonej przez trenera Xaviego Sabate. Płocki szkoleniowiec zaczął rotować ustawieniem drugiej linii, ale w żaden sposób nie obniżyło to ofensywnej siły zespołu. Na listę strzelców wpisał się Zoltan Szita, a gdy na boisku pojawił się Mija Janc, czarował zarówno nietuzinkowymi asystami, jak i efektownymi bramkami.
Po zmianie stron coś nieoczekiwanie zaczęło zgrzytać w perfekcyjnie do tej pory pracującej płockiej maszynie. Gorzej wyglądała defensywa, daleko do perfekcji było też w ataku, szczególnie pozycyjnym. Goście zwietrzyli w tym swoją szansę i zaczęli mozolnie odrabiać straty, które zredukowali w pewnym momencie do zaledwie jednego trafienia. O regulaminową przerwę w grze poprosił więc trener Xavi Sabate i nafciarze odzyskali swój właściwy rytm gry. Wprawdzie goście dwoili się i troili, aby doprowadzić do niespodzianki, ale ostatnie słowo należało do nafciarzy, którzy dopisali do swojego konta kolejne dwa punkty.
O ile w pierwszej kolejce absolutnie ponad wszystkie poziomy wyrósł Melvyn Richardson, który zdobył dwanaście bramek, to tym razem Francuz zanotował jedynie pięć trafień - podobnie jak Loivro Mihić. Jedno więcej na swoim koncie zapisał Mitja Janc, który notuje wręcz perfekcyjne otwarcie sezonu.
Orlen Wisła Płock – HC Zagrzeb 30:27 (17:13)
Orlen Wisła: Alilović, Bergerud – Daszek 1, Janc 6, Serdio 2, Samoila, Richardson 5, Zarabec, Fazekas 4, Krajewski 1, Dawydzik 1, Mihić 5, Ilić, Szita 2, Kosorotov 3
Zagrzeb: Grbavać, Suljević – Walczak 1, Klarica 3, Gojun, Tskhovrebadze 2, Cavar 1. Karacić 3, Topić, Gavrić 2, Przytuła, Bialiauski 7, Kavcić 1, Glavas 4, Trivković 1, Tufegdżić 2





















Napisz komentarz
Komentarze