KPS tegoroczny sezon zainaugurował wyjazdowym pojedynkiem z Camperem Wyszków, który otwarcie mówi o aspiracjach do awansu. Płocczanie okazali się jednak zdecydowanie lepsi od faworytów, ogrywając ich 3:1. Nic zatem dziwnego, że przed pierwszym domowym spotkaniem kibice ostrzyli sobie zęby na kolejną zdobycz punktową. Należało jednak pamiętać, że drużyna z Kobyłki, z którą przyszło się zmierzyć KPS-owi, poprzedni sezon zasadniczy zakończyła na trzecim miejscu, więc zaliczana jest do grona faworytów naszej grupy również w obecnych rozgrywkach.
Już pierwsze piłki seta otwierającego mecz nie pozostawiały wątpliwości, że gospodarze stanęli przed niezwykle ciężkim zadaniem. Po kilku potężnych zagrywkach goście szybko objęli prowadzenie 4:0, a trener Marcin Lubiejewski po raz pierwszy zdecydował się na przerwę w grze. Po jej zakończeniu trudno było mówić o zmianach w obrazie gry.
Gdy na świetlnej tablicy pojawił się rezultat 2:9, szkoleniowiec miejscowych ponownie poprosił o czas. Tym razem coś zaczęło zazębiać się w grze miejscowych. Niesiony fantastycznym dopingiem rekordowej liczby kibiców KPS zaczął odrabiać straty, które zdołał zredukować do dwóch punktów. Niestety okazało się, że na początku seta Kartpol wypracował sobie na tyle dużą przewagę, że dowiózł zwycięstwo do końca pierwszej partii.
Początek drugiego seta to prowadzenie miejscowych 3:0. Chociaż poprawa gry była wyraźnie widoczna, jednak zespół z Kobyłki zdołał doprowadzić do remisu 7:7. Od tego momentu rozgorzała walka punkt za punkt, która trwała do stanu 16:16. Goście zdołali wypracować sobie nieznaczną przewagę, którą utrzymali do końca seta wygranego przez nich 25:21.
Aż 7:1 prowadził KPS po pierwszych piłkach trzeciej partii. Kibice zaczęli wierzyć, że nie wszystko jest stracone i rywalizacja nie musi zakończyć się na trzech setach. Ekipa z Kobyłki nie zamierzali jednak rezygnować z zamknięcia gry w trzech setach. Powoli niwelowali swoją stratę, z wielkim poświęceniem walcząc o każdą piłkę. Miejscowi także się nie oszczędzali, dzięki czemu emocje sięgały zenitu. Kiedy na świetlnej tablicy pojawił się remis 19:19. rywale KPS-u po raz kolejny udowodnili, jak ważne jest doświadczenie w rozgrywaniu trudnych końcówek. Wygrali seta 25:23 i całe spotkanie 3:0.
KPS Płock nie był faworytem meczu z Kartpolem, a porażka nie przekreśliła jego ambicji. Fakt, że miejscowi w każdym secie przekroczyli barierę 20 punktów, najdobitniej świadczy o tym, że są oni w stanie grać jak równy z równym przeciwko ligowej czołówce. Jeśli zespół z Płocka wyeliminuje przynajmniej część błędów własnych, powinien być jeszcze silniejszy.
Warto podkreślić doskonałą frekwencję na pierwszym domowym meczu sezonu 2025/2026. Głośny doping w hali Chemika dodawał energii siatkarzom KPS-u, którzy podkreślali po meczu, że bardzo liczą na swoich fanów również w kolejnych spotkaniach.
KPS Płock - SwK KARTPOL Kobyłka 0:3 (22:25, 21:25, 23:25)
Napisz komentarz
Komentarze