Bilans wszystkich meczów, które piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock zagrali przeciwko Paris Saint Germain Handball nie napawa optymizmem. Nafciarze przegrali dziewięć pierwszych spotkań z ekipą z Paryża. Czarną serię zdołali przełamać w lutym 2025 w pojedynku rozegranym w słynnej Stade Pierre de Coubertin. Nafciarze od pierwszych minut pojedynku dyktowali swoje warunki gry i nawet kilka przestojów nie zmieniło ich sytuacji. Podopieczni trenera Xaviego Sabate prowadzili przez większość pierwszej połowy, jednak to gospodarze po 30 minutach prowadzili 15:14. Po zmianie stron niebiesko-biało-niebiescy ponownie złapali wiatr w żagle, dzięki czemu wygrali 31:28. Klasą dla siebie był Tomas Piroch, który zdobył aż dziesięć bramek. Dzielnie sekundował mu Gergo Fazekas, który ośmiokrotnie wpisywał się na listę strzelców, a Miha Zarabec tradycyjnie zapracował na miano króla asyst, niejako przy okazji dopisując do swego dorobku cztery trafienia.
Kolejnym zawodnikiem Orlen Wisły, który w meczu z PSG zdobył dziesięć bramek, okazał się Melvyn Richardson. W pierwszej rundzie obecnego sezonu EHF Ligi Mistrzów nafciarze po raz pierwszy w historii ograli u siebie PSG Handball 35:32. W tym pojedynku doskonale spisał się na kole Dawid Dawydzik, który zdobył siedmiokrotnie trafiał do bramki rywala. Z roli prowadzącego grę wyśmienicie wywiązał się Mitja Janc, który doskonale rozdzielał piłki między swoich partnerów znajdujących się na czystych pozycjach rzutowych. Jakby tego było mało dołożył do tego sześć trafień, z których część padła z dość nieoczywistych pozycji.
Mecz dziewiątej kolejki EHF Ligi Mistrzów sezonu 2025/2026 dla PSG miał być okazją do rewanżu za dwie ostatnie porażki z nafciarzami. Ci zaś chcieli udowodnić, że dwie kolejne wygrane z paryskim gigantem nie były dziełem przypadku.
Początkowo gra toczyła się bramka za bramkę, z gospodarzami jako zespołem goniącym rezultat. Szczelna płocka defensywa zaczęła jednak wymuszać na PSG kolejne błędy techniczne. Orlen Wisła wykorzystywała to z zimną krwią i powoli zaczynała budować swoją przewagę. Precyzja Michała Daszka i Melvyna Rochardsona w ataku, dobre interwencje Mirko Alilovicia w bramce (w tym dwa obronione rzuty karne) – to wszystko zaowocowało przewagą, która w pewnym momencie sięgnęła aż pięciu oczek. Ostatecznie Orlen Wisła zeszła na przerwę z czterema bramkami prowadzenia i nadzieją na to, że po zmianie stron nie powinno być gorzej.
Początek drugiej połowy należał do miejscowych, którzy zdołali odrobić niemal wszystkie straty, Kiedy zdobyli bramkę kontaktową, nafciarze w końcu przełamami chwilową niemoc i odskoczyli na trzy bramki. Chwilę później doszło do nietypowej sytuacji, gdy wracającego Lovro Mihivia zahaczył stojący za boczną linią członek sztabu szkoleniowego PSG Patrice Annonay. Chwila przerwy w grze rozstroiła nafciarzy na tyle, że mistrz Francji ponownie był bliski wyrównania. Orlen Wisła ponownie odskoczyła na kilka oczek, ale miejscowi nie odpuszczali i ponownie bliscy byli wyrównania. O tym, że im się to nie udało, decydował kolejny błysk Mirko Alilovicia, który nie miał porażająco wysokiej skuteczności, ale odbijał rzuty rywali w kluczowych momentach. W dużej mierze to właśnie dzięki niemu nafciarze po raz trzeci z rzędu pokonali PSG
Paris Saint-Germain Handball - Orlen Wisła Płock 29:30 (14:18)
PSG: Soullier, Løvkvist – Maraš, Fathy 7, Steins 4, Karlsson 1, Sole, Grebille 4, Karabatic 1, Sayed, Heldal 2, Peleka, Gaudin, Prandi 9, Loredon 1, Karamoko
Orlen Wisła: Alilovic, Bergerud – Daszek 7, Janc 3, Susnja 2, Samoila 1, Richardson 6, Zarabec 2, Fazekas 4, Krajewski 2, Dawydzik 2, Mihic, Ilic 1, Szita, Kosorotov
Napisz komentarz
Komentarze