MTS w obecnym sezonie tylko raz cieszyć się mógł ze zwycięstwa. Dwukrotnie ekipa z Kwidzyna kończyła mecz remisem, ale w obu przypadkach okazywała się gorsza w serii rzutów karnych. Trudno powiedzieć, że pięć punktów w siedmiu meczach to dorobek, który robi na kimkolwiek jakiekolwiek wrażenie, podobnie jak ósme (trzecie od końca) miejsce w tabeli.
Jutrzenka tymczasem w pierwszych siedmiu kolejkach nie przegrała ani razu, siedmiokrotnie notując na swoim koncie komplet punktów. Faworyt mógł być w takiej sytuacji tylko jeden, chociaż można było mieć pewność, że przyjezdne grać będą w myśl zasady „Bij mistrza”.
Zaczęło się od bramki Dominiki Sikory, na którą przyjezdne odpowiedziały dość szybko. Gdy kolejne trafienia na swoim koncie zanotowały Jagoda Laufer i Klaudia Mękarska, kibice byli przekonani, że to początek Zespół z Kwidzyna walczył jednak dzielnie. Wynik bardzo długo oscylował w okolicach remisu. Nawet dwubramkowe prowadzenie nie dawało miejscowym pełnego komfortu gry, bo MTS potrafił doprowadzić do wyrównania.
Wynik 10:10 widniejący na świetlnej tablicy po kwadransie, jasno sugerował, że nie należy mieć nadziei na lekki spacerek. Nawet odskoczenie na trzy oczka nie zagwarantowało Jutrzence pełnego komfortu grania, ponieważ zawodniczki z Kwidzyna zdołały po raz kolejny zniwelować część strat i spłaszczyć wynik do – 1. Końcówka pierwszej części należała jednak do Adriany Wardy i Kingi Bachurskiej, które zdobyły po dwie bramki, dzięki czemu na przerwę Jutrzenka schodziła z trzybramkowym prowadzeniem.
Trzy kolejne bramki zdobyte po wznowieniu gry dały miejscowym już sześć oczek przewagi. Spokój i komfort? Nic bardziej mylnego, bo MTS zanotował cztery trafienia z rzędu i przegrywał już tylko dwiema bramkami i można było odnieść wrażenie, że nabiera wiatru w żagle.
Szukającą kontaktu ekipę gości przełamała w końcu Aleksandra Zając. Kolejne pięć bramek także zapisanych zostało po stronie Jutrzenki, która prowadząc ośmioma bramkami, w końcu mogła mówić o komforcie gry. Tym bardziej, że do końcowej syreny pozostał niespełna kwadrans. Zanim mecz się zakończył, podopieczne trenera Marcina Krysiaka zdołały powiększyć przewagę do 12 oczek, chociaż ostatnie słowo należało do MTS-u, który dokonał lekkiej kosmetyki wyniku.
Podobnie, jak w kilku wcześniejszych meczach, najwięcej bramek dla Jutrzenki zdobyły Adriana Warda i Natalia Szmigielska. Obie trafiały siedmiokrotnie.
– Zrealizowaliśmy kolejny cel. Wysokie zwycięstwo mogłoby sugerować, że był to mecz bez historii. Nasze przeciwniczki w pierwszej połowie pokazały jednak dobrą piłkę ręczną. Druga połowa to już nasza dominacja i dobry prognostyk przed ostatnim meczem w sezonie, który zagramy za dwa tygodnie. Dziękujemy kibicom, którzy licznie zjawili się w hali i wspierali nas przez całe spotkanie – powiedział nam trener Jutrzenki Marcin Krysiak.







Napisz komentarz
Komentarze