Podopieczni trenera Macieja Lubiejewskiego pierwszy mecz z Camperem rozegrali 27 września w Wyszkowie. Po meczu, który trwał 2 godziny i 5 minut mogli wówczas cieszyć się z wygranej 3:1 (25:22, 19:25, 25:23, 25:18). Wyszkowianie w Blaszak Arenie byli więc niezwykle zmotywowani, aby zrewanżować się za porażkę we własnej hali.
Początek pierwszego seta to gra punt za punkt, jednak z czasem KPS zyskał nieznaczną przewagę, która wahała się między dwoma a czterema punktami. Gdy przy stanie 24:21 gospodarze mieli piłkę setową wydawało się, że domknięcie pierwszej partii stanie się jedynie formalnością. Tymczasem przyjezdni wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i doprowadzili do remisu. KPS po kolejnych wymianach dwukrotnie stawał przed szansą wygrania seta i dwukrotnie wyszkowianie wychodzili z opresji obronną ręką. Swojej szansy na zamknięcie seta nie wykorzystał Camper, a później znowu dwukrotnie inicjatywa była po stronie gospodarzy. Wyszkowianie wybronili się i tym razem. Co nie udało się KPS-owi, powiodło się jego rywalom, którzy wykorzystali piłkę setową przy stanie 29:30, wygrywając ostatecznie 31:29.
Początek drugiej partii to gra punkt za punkt, ale z KPS-em w roli zespołu goniącego wynik. Z czasem goście zaczęli coraz wyraźniej przejmować inicjatywę, wypracowując sobie przewagę kilku punktów. Miejscowi wyglądali jak pięściarz, który po ciężkim nokdaunie tylko siłą woli utrzymuje się w ringu, aby dotrwać do końca rundy. Porażka w tej partii 19:25 nie wróżyła niczego dobrego przed trzecią odsłoną.
Kolejny set to dowód tego, jak nieprzewidywalna potrafi byś siatkówka. KPS stosunkowo szybko wypracował sobie nieznaczną przewagę, którą z biegiem czasu zaczęła powiększać. Kiedy różnica wynosiła już siedem oczek na korzyść miejscowych, można było mieć nadzieję, że tym razem uda im się utrzymać przewagę do ostatniej piłki. Set wygrany 25:17 dał kibicom nadzieję na możliwe odwrócenie losów pojedynku, który nie zaczął się najlepiej.
Początek czwartej odsłony był bardzo wyrównany, chociaż to Camper miał nieznacznie więcej do powiedzenia i prowadził już nawet różnicą dwóch punktów. Kiedy jednak KPS zdobył trzy punkty z rzędu, przejął inicjatywę w swoje ręce. Tym razem to wyszkowianie zupełnie stracili rezon i nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki z KPS-em, który ostatecznie zakończył tę partię wygraną 25:17. Stało się więc jasne, że o końcowym wyniku decydował będzie tie-break.
Ostatni set ponownie dostarczył solidnej porcji emocji. Prowadzenie wielokrotnie przechodziło z rąk do rąk i trudno było przewidywać, jak zakończy się decydująca partia. KPS prowadził wprawdzie 12:11, jednak w decydującej fazie tie-beaka to Camper wziął sprawy w swoje ręce. Wprawdzie nie wykorzystał pierwszych piłek meczowych, ostatecznie wygrał jednak tę partię 19:17, a cały mecz 3:2.
Przerwanie pięknej serii meczów bez porażki oznaczało dla podopiecznych trenera Marcina Leciejewskiego spadek na trzecie miejsce w tabeli. Liderem jest SwK Kartpol Kobyłka, który poszczycić się może kompletem zwycięstw. Drugie miejsce zajmuje ProNutiva SKK Belsk Duży. Tuż za plecami KPS-u jest jego ostatni rywal, który ma wprawdzie taki sam dorobek punktowy, ale gorszy bilans meczów bezpośrednich.
Płocka ekipa zakończy 2025 rok wyjazdowym pojedynkiem z ekipą lidera. Mecz SwK Kartpol Kobyłka – KPS Płock odbędzie się w niedzielę 21 grudnia. Drużyna prowadzona przez trenera Marcina Lubiejewskiego do tej pory wygrała wszystkie spotkania, w których występowała jako gość. Przedłużenie tej serii będzie jednak sporą niespodzianką, bo ekipa z Kobyłki zdecydowanie zdominowała całe rozgrywki.
Drugoligowe granie po nowym roku rozpocznie się w sobotę 10 stycznia. Klub Piłki Siatkowej Plock będzie tego dnia podejmował MOS Wola Tramwaje Warszawskie, z którym wyraźnie wygrał mecz wyjazdowy.











Napisz komentarz
Komentarze