Strażnicy miejscy o różnych porach dnia sprawdzają miejsca, o których wiadomo, że można spotkać tam ludzi w kryzysie bezdomności. Municypalni udzielają im doraźnej pomocy, sprawdzają, czy nie są zagrożone ich życie i zdrowie. Przekazują informacje dotyczące możliwości skorzystania z noclegowni lub ogrzewalni.
Straż Miejska praktycznie każdego dnia podejmuje interwencje w stosunku do osób będących w kryzysie bezdomności. Wiele interwencji wiąże się z osobami, które koczują na klatkach schodowych. Niektórzy mieszkańcy wyrażają na to zgodę, i ile taka osoba zachowuje czystość, jest spokojna, nie stwarza zagrożenia.
Zdarzają się jednak bezdomni, którzy nie tylko zaczepiają mieszkańców, ale również hałasują, a nawet zanieczyszczają klatki schodowe. Są to najczęściej osoby upojone alkoholem, bardzo dobrze znane strażnikom miejskim.
Osoba w kryzysie bezdomności nie może być umieszczona w jakiejkolwiek jednostce pomocy (np. w noclegowni), o ile sama nie wyrazi na to zgody. Tymczasem większość bezdomnych nie zamierza poddawać się rygorom obowiązującym w tego typu placówkach (chodzi głównie o bezwzględny zakaz spożywania alkoholu). Chętnie korzystają jedynie z ogrzewalni, gdzie wymogi regulaminowe są mniej rygorystyczne.
Strażnicy często spotykają osoby bezdomne, które zawsze odmawiają udzielania im jakiejkolwiek pomocy. Należy do nich 48-latka, która przebywa często na jednym z przystanków autobusowych w centrum miasta. Nigdy nie pije alkohol, zawsze ma przy sobie kanapki i termos ciepłej herbaty.
W pustostanie w Borowiczkach mieszka pan Marek. Odmawia pomocy mundurowych, twierdząc, że dbają o niego koledzy i mieszkańcy pobliskich domków jednorodzinnych. Niedawno dostał wersalkę i dwie reklamówki zimowych ubrań. Nie ma również problemów z posiłkami. Kiedy noce są bardzo zimne korzysta z ogrzewalni. Zawsze jest trzeźwy.
Bezdomny, który rozbił namiot pod mostem, także nie chce niczyjej pomocy. Prosi, aby nie kontrolować go często, bo lubi samotność. Twierdzi, że doskonale sobie radzi, czego dowodem mogą być prowizoryczna kuchnia i siłownia. Przed świętami strażnicy rejonowi przywieźli mu prowiant. Mężczyzna najbardziej cieszył się z herbaty i mleka oraz słodyczy.
Napisz komentarz
Komentarze