Takiego widowiska do tej pory w Płocku nie było. Niezwykła muzyka skomponowana na potrzeby ostatniej ekranizacji „Chłopów” – pierwszego w historii kina malowanego filmu, w 2018 roku nominowanego do Oscara – połączona została z ożywionymi obrazami wykorzystanymi w tym właśnie obrazie.
L.U.C. & Rebel Babel Film Orchestra to formacja, którą tworzą: Łukasz L.U.C. Rostkowski – dyrygent, prowadzenie, Maria Pomianowska (suka biłgorajska, fidel płocka, śpiew), Weronika Mońka-Chwała (skrzypce, śpiew), Karolina Skrzyńska (lira korbowa, skrzypce, śpiew), Piotr Kopietz (akordeon), Adam Caturian (klarnet), Marcin Wołowiec (puzon), Bartosz Niebielecki (perkusja) oraz Maciej Sadowski (kontrabas, elektronika).Pbliczności zaprezentowali się również gospodarze wieczoru czyli Płocka Orkiestra Symfoniczna, a także Natalia Przybysz (wokal/gościnnie) i Zespół Pieśni i Tańca Ziemia Gąbińska.
Łukasz L.U.C. Rostkowski stworzył dzieło bardzo dalekie od klasycznej muzyki filmowej, ale przez to właśnie tak bardzo niebanalne i trudne do zapomnienia. Gdybyśmy mieli określić gatunek muzyczny użyty przez kompozytora, byłoby to absolutnie niemożliwe, ponieważ muzyczne granice były tu przekroczone wielokrotnie. Zarówno L.U.C. & Rebel Babel Film Orchestra, jak i Płocka Orkiestra Symfoniczna w te konwencji czuły się doskonale. Świetnie zaprezentował się również ZPiT Ziemia Gąbińska. Mogliśmy dzięki temu podziwiać widowisko, które nikogo nie pozostawiło obojętnym.
Nie można jednak nie zwrócić uwagi na obecność dwóch nietypowych instrumentów – suki biłgorajskiej i fideli płockiej. Na obu grała prof. Maria Pomianowska, wykładowca Akademii Muzycznej w Krakowie, gdzie uczy m. in. techniki gry na tzw. chordofonach kolanowych, czyli instrumentach smyczkowych, które trzyma się na kolanach w pozycji pionowej.
Prof. Maria Pomianowska w latach 90. XX wieku zafascynowała się grą na chińskim er-hu, mongolskim morin khur, perskim kemancze, bułgarskiej gadułce i tureckim rebabie. Niemal w tym samym czasie dowiedziała się, że w dawnej Polsce istniały instrumenty określane jako wymarłe, które miały wiele elementów wspólnych z instrumentami, na których uczyła się grać w Azji. Nie wiadomo, dlaczego chordofony kolanowe wyszły w Polsce z użycia przed końcem XIX wieku. Wiadomo jednak, że prof. Maria Pomianowska postanowiła zająć się ich odszukaniem i ożywieniem. W 1990 roku od Macieja Rychłego dowiedziała się o istnieniu dziwnego, zapomnianego polskiego instrumentu, na którym grało się w dawnych czasach podobnie jak na indyjskim sarangi.
Powstanie pierwszej w Polsce „estradowej” suki biłgorajskiej (wcześniejszy jeden egzemplarz tego instrumentu został odtworzony na potrzeby muzealne) zawdzięczamy współpracy z warszawskim lutnikiem Andrzejem Kuczkowskim i Ewą Dahlig. Ponieważ nie zachował się jednak żaden egzemplarz, w odtworzeniu niezwykłego instrumentu pomóc musiały akwarela Wojciecha Gersona rycina Tadeusza Dowgirda. Chociaż posiadane informacje były niezwykle skąpe, udało się nie tylko odtworzyć zapomniany dawno instrument, ale przede wszystkim stworzyć sposób jego strojenia, technikę gry, repertuar i styl.
– Wykorzystałam wieloletnie doświadczenia w grze na indyjskim sarangi, inspirację zaczerpnęłam też z techniki gry na innych instrumentach azjatyckich, na których gra się techniką paznokciową – wyznaje prof. Maria Pomianowska.

W 1985 roku podczas prac wykopaliskowych prowadzonych na płockiej starówce odnaleziono dobrze zachowany instrument strunowy, który według archeologów mógł pochodzić z połowy XVI wieku. Miał wiele pęknięć, ale był w prawie kompletnym stanie. Znaleziono przy nim również połamany podstawek, fragment rzemienia i szczątki kołków. Na podstawie budowy i sposobu wykonania można było domniemywać, że był to instrument ludowy.
Po raz pierwszy prof. Maria Pomianowska zagrała na kopii chordofonu płockiego (tak wówczas nazywała ten instrument) w 1996 roku. Część instrumentologów twierdziła wówczas, że na tego typu instrumentach stosowana była zamiennie technika gry szarpana (jak na gitarze) i smyczkowa. Nazwa fidel płocka pochodzi od prof. Marii Pomianowskiej, która uznała, że będzie ona łatwiejsza do zapamiętania niż chordofon płocki.
– Odtworzone staropolskie instrumenty, z którymi od ponad 25 lat podróżuję po świecie, rozsławiają Polskę na wszystkich kontynentach. Mieszkając przez pięć lat w Japonii, zagrałam na suce biłgorajskiej i fideli płockiej kilkanaście koncertów na dworze cesarskim. Wiele razy muzykowałam wspólnie z cesarzową Michiko grającą na fortepianie i harfie oraz jej synem, obecnym cesarzem Naruhito, grającym na altówce, oraz z cesarską córką Sayako, grającą na flecie. Skomponowałam muzykę i wykonywałam ją razem ze światowej sławy wiolonczelistą YoYo Mą, genialnym Kayhanem Kalhorem czy Hooseinem Alizadehem. Suka i fidel zagrały na najlepszych scenach świata, ale też pod afrykańską strzechą, w indyjskich wioskach czy na chińskich uczelniach – opowiada prof. Maria Pomianowska.

Napisz komentarz
Komentarze